Sponsor Główny

Sponsor Główny

II liga mężczyzn TKS TYCHY

II liga kobiet TKS TYCHY

LIDER POKONANY - TKS ZAINKASOWAŁ TRZY PUNKTY Z LIDEREM Z KĘT

LIDER POKONANY - TKS ZAINKASOWAŁ TRZY PUNKTY Z LIDEREM Z KĘT
2020-12-20 13:32:51

    Po dwóch zaciętych setach i kolejnych dwóch już mniej zaciętych, nasi zawodnicy zwyciężają z zespołem UMKS Kęczanin Kęty 3:1 (23:25, 25:21, 25:12, 25:13), a lider doznaje w tym sezonie pierwszej, niezwykle sromotnej, porażki.

    Po zeszłotygodniowej porażce z MKS-em Andrychów 1:3 TKS czekało spotkanie z liderem w tabeli, Kęczaninem Kęty, który nie przegrał w dziesięciu meczach jeszcze ani jednego starcia. Ostatnim razem, gdy mierzyliśmy się z nimi, dokładnie miesiąc temu, 18 listopada, pokonali nas 3:1, po wprawdzie zaciętym meczu, ale jednak meczu, z którego nie udało nam się uzyskać choćby punktu. Zapowiadała się ciężka przeprawa, ale już tym razem TKS miał możliwość wystawienia niemal pełnego składu, w przeciwieństwie do poprzedniego meczu z Andrychowem, gdy w drużynie brakowało dwóch środkowych.

    Na samym początku UMKS pokazał, dlaczego liderują w tabeli - po połowie pierwszego seta na tablicy wyników widniało niepokojące 9:16, a Kęty zdawały się być lepsze niemal w każdym fragmencie gry; wszystkie piłki stykowe czy niepewne okazywały się ostatecznie wychodzić na ich korzyść. Trener Marcin Nycz już zarządził dwie przerwy (odpowiednio przy 2:7 oraz 7:14), ale nadal czuć było wyższość gości. Natomiast właśnie wtedy nasz zespół się odrodził, przy skutecznych atakach Damiana Millera czy Mateusza Płanety oraz niezłej zagrywce Dawida Żłobeckiego udało nam się dużą część straty odrobić - 13:16 świadczyło o tym, że TKS Tychy jest z powrotem w grze i będzie walczył w końcówce. Końcówka była wprawdzie zacięta, ale po długiej ostatniej akcji to gościom udało się zdobyć finalny punkt i słaby początek TKS-u przełożył się na ostateczny rezultat w secie, 23:25 i to Kęczanin jako pierwszy zatriumfował.

    Drugi set punktowo wydawał się najbardziej zacięty ze wszystkich - drużyny szły punkt za punktem, równo. Najlepiej o tym świadczył fakt, że nawet tylko przy odrobionej stracie przez TKS z 13:15 do 15:15 trener UMKS-u, Maciej Gruszka, już zarządził przerwę. Tutaj jednak zadecydowała w końcu jakość i po kilku bombach Damiana Millera, Mateusza Płanety, Dawida Żłobeckiego czy Bartosza Dzierżanowskiego, z ataku czy z zagrywki, tuż przed końcówką udało nam się wyjść na solidne, trzypunktowe prowadzenie 21:18 i utrzymaliśmy je do samego końca, ostatecznie wygrywając drugi set 25:21. Remis w setach zwiastował obiecujące następne wydarzenia.

    Obiecujące jednak wydarzenia wydarzyły się tylko po stronie TKS-u, a UMKS w ostatnich dwóch setach sprawiał wrażenie zupełnego zagubienia. Te dwa sety wygraliśmy niezwykle przekonująco - 25:12 i 25:13 - a zespół z Kęt nie miał zupełnie nic do powiedzenia. Ponownie, pierwsze skrzypce grali Damian Miller, Mateusz Płaneta oraz Dawid Żłobecki, a na samym końcu czwartego seta czterema wykończeniami popisał się Mateusz Pazgan (wszedłszy za pierwszego wymienionego) i tak ostatecznie w tej potyczce UMKS Kęczanin Kęty został zupełnie poskromiony i, szczerze rzecz biorąc, rozcięty na kawałki.

    “Dzisiaj zagraliśmy prawie w pełnym składzie, oni grali bez podstawowego rozgrywającego i to rzucało się w oczy; stąd te protesty do sędziów za niejednokrotnie niektóre wystawy - rozegranie pozostawiało wiele do życzenia i pozwalało nam grać lepiej w relacji blok-obrona” - mówił po meczu trener TKS-u, Marcin Nycz. Wspomniał również o zasłudze dobrej zagrywki naszej drużyny: “Dużo większą presję wywieraliśmy na zagrywce, a im brakowało dwóch braci Błasiaków; jeden z nich mógłby im pomóc w defensywie, w przyjęciu. My byliśmy zdecydowanie lepiej dysponowani na zagrywce i to było widać właśnie po Damianie Millerze, po Dawidzie Żłobeckim”. Trener UMKS-u, Maciej Gruszka, odniósł podobne wrażenie: “Tychy trzymały bardzo dobrze zagrywką przez cały praktycznie mecz i to chyba było kluczowe w tym wszystkim”. Podsumował też generalnie mecz: “Pierwsze dwa sety - walka, drugie dwa sety - przegraliśmy, zaczęliśmy słabo grać”.

    Po zwycięstwie w meczu 12. kolejki TKS Tychy, choć dalej na czwartym miejscu, przybliża się do podium i traci już tylko trzy punkty do trzeciego AZS-u Częstochowa (grającego jednak jeszcze jeden mecz z ostatnią Politechniką Opolską, która w tym sezonie jeszcze nie zdobyła ani punktu, więc najprawdopodobniej odskoczy znów od nas). Jednak w ostatnim meczu przed przerwą świąteczną nasza drużyna pokazała naprawdę dobry poziom i pokonała dotychczas niepokonany UMKS Kęczanin Kęty. Drużyna z Kęt już nie może być pewna pozycji lidera, jako że MKS Andrychów, tracący do nich ledwie jeden punkt, również ma jeszcze mecz do rozegrania, z KS Volley Miasteczko Śląskie i jeśli to spotkanie zespół z Andrychowa zwycięży, na święta Kęczanin będzie musiał ustąpić tronu MKS-owi. Tymczasem naszych zawodników czeka zasłużona przerwa, a już 9 stycznia pojadą do Rybnika zmierzyć się z miejscowym TS Volley. Pozostaje życzyć wesołych świąt i wyczekiwać następnych meczów naszej tyskiej siatkarskiej drużyny!

autor artykułu: Przemysław Święs